Podsumowanie sezonu (cz. 2.)

Zapraszamy do lektury drugiej części, a także wysłuchania całości, rozmowy z Danielem Górakiem, Tomaszem Redzimskim i Dariuszem Szumacherem, którzy gościli w Radiu Bogoria po zakończeniu sezonu 2013/2014.

Panie prezesie, pan jest związany już wiele lat z tenisem stołowym w Grodzisku Mazowieckim, wcześniej w Jaktorowie. Co jest takiego w tej dyscyplinie, że tak pan ją lubi, inwestuje w nią i czerpie przyjemność?
D.S.:
Jak w każdym sporcie – rywalizacja, możliwość patrzenia na sport z innej perspektywy. Podczas oglądania imprez sportowych jest kulturalny doping, przyjazna atmosfera; przez tyle lat jak jeżdżę na mecze, to nie zdarzyły się żadne przejawy wulgarności, niecenzuralnych okrzyków; wszyscy pozytywnie reagują na piękną i emocjonującą grę. Oklaski za ładną okcję dostają obaj zawodnicy, niezależnie, kto zdobędzie punkt. Wydaje mi się, że to sport dla ludzi z elity, którzy potrafią się zachować. Po drugie, to rywalizacja niby drużynowa, ale głównie indywidualna: jeden gra na jednego, tylko jeden może wygrać, nie ma remisów, każdy mobilizuje się na 100 procent. Tak jak powiedział trener, nam zależy. Zależy również na dzieciach w klubie i ich szkoleniu podstawowym, budowaniu środowiska i całego społeczeństwa w Grodzisku. Wiele jest takich małych cząstek, które składają się na całość. Mam wsparcie zarządu, ludzi, którzy pracują i współpracują z klubem, duże wsparcie władz miasta, radnych, burmistrza, którzy rozumieją naszą pracę i doceniają w postaci akceptacji naszych działań i ważnej pomocy. Dlatego to, co dostajemy, staramy się wykorzystać optymalnie.

Proszę powiedzieć o swoich spostrzeżeniach i wrażeniach, do zdaje się, że w tym sezonia pan próbował swoich sił przy stole
D.S.:
Myślę, że to nie jest dobry temat do rozmowy. Moje umiejętności na razie nie nadają się do tego, by komentować je w radiu (śmiech)…

Ale ma pan chyba jakieś ulubione zagranie?
D.S.:
Moim ulubionym zagraniem jest prysznic po treningu… Nie opanowałem perfekcyjnie jeszcze żadnego zagrania. Niektóre wychodzą mi lepiej, niektóre gorzej. Ale zapowiadam regularne treningi.

Drugi rok w drużynie występował Koreańczyk Oh Sang Eun, medalista mistrzostw świata i igrzysk olimpijskich, były gracz czołowej dziesiątki świata, niekwestionowana gwiazda. Daniel, powiedz, jak to jest mieć w drużynie kolegę o zupełnie innej kulturze, urodzonego wiele tysięcy kilometrów stąd?
D.G.:
Grałem z różnymi zawodnikami, z różnych krajów. Oh jest specyficzny. W ogóle nie pokazuje tego, że jest takim mistrzem. Kiedy tylko chcemy, pomaga nam: czy pograć, czy poblokować, czy narzucić piłki. Jest dla nas dostępny tak jak każdy inny zawodnik. Widać, że bardzo dobrze się tutaj czuje, czego potwierdzenie mieliśmy w końcówce sezonu. Bardzo nas to cieszy.

Panowie, przed wami przerwa przed sezonem 2014/2015. Panie trenerze, jak będą wyglądać przygotowania do nowych rozgrywek? Jak będzie można wreszcie ugryźć te zespoły z zachodu Europy w pucharach?
T.R.:
Właśnie dziś po południu spotykamy się całą drużyną w kawiarni na dobry deser i podsumowanie sezonu. Mamy taką tradycję, że zawodnik, który zdobędzie indywidualne mistrzostwo Polski, stawia kawę i deser. Tym razem drużyna zdobyła mistrzostwo Polski, więc dzisiaj rachunek jest na mnie (śmiech)… Będziemy rozmawiać o tym, co wydarzyło się w tym sezonie i co będzie w następnym. Przed nami letnie, dwumiesięczne przygotowania i turnieje indywidualne. Na początku września ruszamy z europejskimi pucharami. Przyglądając się stawce zawodników czołowych europejskich klubów, to są to głównie wyczynowi tenisiści stołowi. Oni cały czas mocno ćwiczą i trenują, by być lepszymi. Przed nami to samo zadanie. Jak trenować i współpracować, by Daniel znowu odnosił takie sukcesy, jak choćby dwie wygrane jednego wieczoru z zawodnikami czołowej “50” rankingu światowego z Saarbruecken? Co zrobić, żeby nasi zawodnicy pojechali na wrześniowe drużynowe mistrzostwa Europy i włączyli się do walki o zwycięstwo, a nie by być tłem dla rywali? Co zrobić, by nasi zawodnicy pojechali na majowe mistrzostwa świata do Chin z przekonaniem, że są gotowi na skuteczną grę z najlepszymi na świecie? Odpowiedzi na te pytania są związane z kolejnym przekraczaniem swoich barier. Jeśli je pokonamy, to będziemy zdolni do realizacji celów. A to wiąże się czasami z wysiłkiem, bólem fizycznym. Intensywny trening w tenisie stołowym wiąże się czasem z fizycznym bólem. Daniel kiwa głową na potwierdzenie. To wszystko już od 1 lipca.

Przed nami też okres wakacyjny. Jak by pan zachęcił dzieci, młodzież do tego, by na przykład w Parku Skarbków w Grodzisku Mazowieckim przyjśc i poodbijać sobie w tenisa stołowego?
T.R.:
Specjalnych zachęt chyba nie potrzeba. Pamiętam, chyba w ubiegłym roku, że było tak duże zainteresowanie, że ludzie rezerwowali stoły w urzędzie miasta. Chcieli mieć pewność, że rzeczywiście zagrają. Tak jak się przyglądam, to widzę, że ludzie chętnie i często tam grają. Widać też, co dzieje się w naszej hali od 20 do 22, kiedy jest ona dostępna dla wszystkich chętnych. Przychodzi młodzież; przychodzą seniorzy, czyli ludzie między 60. a 70. rokiem życia, na co bardzo przyjemnie mi patrzeć; praktycznie nie ma wolnego stołu. Samo to, że wnuczek może zagrać z dziadkiem czy córka z ojcem, płeć tutaj nie ma znaczenia, w pingponga, daje ogromną frajdę. Myślę, że przyszłość tenisa stołowego jest bardzo ciekawa i spodziewam się wzrostu popularności naszej dyscypliny sportu.

Dziękuję panom za rozmowę.

Rozmowa przeprowadzona 13 czerwca br.
Rozmawiał Dawid Szajna

Pierwsza część rozmowy

Nagranie z rozmowy