"Może Górak, Such i Kosowski są jeszcze minimalnie lepsi i bardziej doświadczeni ode mnie, ale po to trenuję, żeby ich ogrywać" – mówi przed indywidualnymi mistrzostwami Polski w Wałbrzychu Robert Floras.
Jak czujesz się na kilka dni przed indywidualnymi mistrzostwami Polski?
Robert Floras: Ogólnie czuję się dobrze. Mam duże chęci do gry, już nie mogę się ich doczekać. Myślę, że wszyscy jesteśmy dobrze przygotowani. Zapowiada się ciekawy turniej, jest dużo dobrych zawodników, ale nie ma wyraźnego faworyta. Cieszę się, że znowu będę miał okazję zagrać miksta z Magdą [Szczerkowską] i debla z Pawłem [Fertikowskim]. Jadę walczyć o każdą piłkę i osiągnąć jak najlepszy wynik.
Dwa lata temu w Ostródzie zdobyłeś trzy medale, w tym dwa złote. W ubiegłym roku w Raszkowie nie wywalczyłeś ani jednego krążka. Teraz chyba szczególnie zależy ci na medalu?
– Nieudane były dla mnie te ostatnie mistrzostwa. W deblu byliśmy blisko medalu, ale tak się jakoś posypało. Pamiętam, że nie czułem się dobrze na tych mistrzostwach. Teraz oczywiście bardzo bym chciał powtórzyć dorobek sprzed dwóch lat, ale będzie bardzo ciężko. Pojawili się młodzi Zatówka, Dyjas, Kulpa, którzy tworzą silną konkurencję. Ale stawiam sobie wysokie cele i życzę jak najlepiej. Nie mam jednak konkretnych oczekiwań.
Wygrałeś I Grand Prix Polski, ale w kolejnych zawodach tego cyklu zająłeś odległe miejsca, niejako nagle znikając z czołówki w turniejach indywidualnych. Jak oceniasz te ostatnie miesiące?
– Ten sezon jest trudny, zresztą jak każdy. W moich wynikach widać dużą amplitudę. Najpierw wygrałem, później całkiem spadłem. Trzeba się zastanowić, co się na to składa. Szczególnie na II Grand Prix miałem słabszą dyspozycję. Byłem mocno zmęczony, osłabiony. To prawda, że moje wyniki różnią się od siebie. Na szczęście te ostatnie były lepsze. W Katarze grałem wyrównany pojedynek z Habesohnem, który potem dotarł do ćwierćfinału. Potem gra z Vrablikiem, w której nie byłem dobry, a jednak udało się wygrać. Dlatego jestem pełen nadziei i optymizmu przed zawodami w Wałbrzychu.
Czujesz, że możesz wygrywać z takimi zawodnikami jak Daniel Górak, Bartosz Such, Jakub Kosowski na tak ważnych zawodach jak mistrzostwa Polski, czy istnieje jeszcze różnica poziomów między wami?
– Wygrywałem już z nimi w życiu, oprócz Bartka Sucha. Może oni są jeszcze minimalnie lepsi i bardziej doświadczeni ode mnie, ale po to trenuję, żeby ich ogrywać. Szanuję ich, staram się od nich uczyć, są moimi reprezentacyjnymi kolegami, ale gdy podchodzę do stołu, to chcę z nimi wygrać.
A jak przedstawia się sprawa z grą przeciwko Patrykowi Zatówce czy Jakubowi Dyjasowi?
– Oni zrobili największy postęp, grają bardzo dobrze i ja się z tego cieszę. Być może ktoś stwierdzi, że rywalizujemy. Ale to tylko okazja dla mnie, żeby się sprawdzić. Oczywiście czuję jakąś dodatkową presję, bo są młodsi i walczą o miejsce w reprezentacji. Obu jednak lubię, ale przy stole, podobnie jak w konfrontacjach z tymi starszymi, nie ma miejsca na sentymenty.
Traktujesz mistrzostwa Polski jako imprezę bardzo ważną, prestiżową?
– Myślę, że można zaliczyć je do grona najważniejszych turniejów, takich jak mistrzostwa świata, Europy, World Toury czy drużynowe mistrzostwa Polski. Rywalizacja jest ogromna, każdy chce się pokazać i dlatego myślę, że czekają nas fajne zawody.