– Kontuzja biodra wyklucza mój start w światowych kwalifikacjach olimpijskich oraz turniejach rangi Pro Tour w Katarze. Nastawiam się na europejski turniej w Portugalii – mówi kapitan naszego klubu Marek Badowski.
– Głos rozsądku zadecydował, dlatego musiałem przerwać treningi i skupić się na rehabilitacji. Inaczej nie zdołam się przygotować do eliminacji do igrzysk w Tokio, ani też do mistrzostw Europy w Warszawie – stwierdził borykający się od dłuższego czasu z urazem biodra 23-letni Marek Badowski. Wraz z dwa lata starszym Jakubem Dyjasem tworzy duet liderów kadry narodowej.
W grudniu Marek Badowski zagrał – mimo problemów zdrowotnych – w turnieju Ligi Mistrzów w Duesseldorfie. Zaprezentował się w nich świetnie pokonując m.in. Vladimira Samsonova, Daniela Habesohna i Ovidiu Ionescu. Potem pauzował kilka tygodni, opuszczając m.in. styczniowe mecze Lotto Superligi. Do treningów wrócił, ale to były – jak określił – zajęcia mające na celu „podtrzymanie czucia piłki”.
– W Niemczech zagrałem na tabletkach przeciwbólowych. Próbowałem przygotować się do trzech turniejów w Katarze, w tym tego najważniejszego w połowie marca w ramach światowych kwalifikacji olimpijskich. Niestety, ból uniemożliwiał mi normalną pracę treningową na poziomie profesjonalnym. Byłem w stanie trenować godzinę dziennie, a potrzebuję cztery-pięć razy więcej – wyjaśnił były wicemistrz Polski w singlu.
Po konsultacji z trenerem klubowym Tomaszem Redzimskim i selekcjonerem reprezentacji Tomaszem Krzeszewskim zapadła decyzja, że Badowski nie poleci 1 marca do Dauhy.
– Trener Redzimski widzi mnie na co dzień i w jakim jestem stanie zdrowia, niedawno w Grodzisku Mazowiecki był też trener Krzeszewski. Mój fizjoterapeuta uprzedził, że może dojść do sytuacji, w której będę rywalizował na 100 procent, to wówczas źle się to dla mnie skończy, tzn. dwumiesięczną przerwą. A ja nie potrafię odpuszczać, jeśli już jestem przy stole to walczę do końca – dodał 23-letni tenisista.
– Łudziłem się, że dam radę przygotowań się do światowych kwalifikacji. Ale nie jestem w stanie grać na maksa, dlatego nie byłoby żadnych korzyści z wyjazdu do Azji. Przede mną sporo jeszcze wyzwań, więc pozostaję optymistą i wierzę, że będę mógł wkrótce intensywnie trenować i w Odivelas koło Lizbony wywalczę awans na igrzyska – stwierdził.
Marek Badowski nie ukrywa, że próbował już różnych sposobów, m.in. jest pod opieką fizjoterapeuty, ale też ma zabiegami prądami, laserem itp. – Próbuję wszystkiego, by wrócić do zdrowia i do tenisa stołowego. Będę kontynuował rehabilitację i zobaczymy, czy przyniesie pożądany efekt. Liczę, że tak – zakończył pingpongista Dartomu Bogorii.
Źródło: PZTS.pl