ME: Mało szczęścia naszych w turnieju w Warszawie

You are currently viewing ME: Mało szczęścia naszych w turnieju w Warszawie

Panagiotis Gionis jako jedyny z trójki tenisistów Bogorii awansował do 2. rundy singla Mistrzostw Europy w Warszawie. Marek Badowski i Pavel Sirucek swoje pierwsze gry przegrali w stosunku 3:4 w setach. W takim samym stosunku z Trulsem Moregardem Panos przegrał w 1/16 finału singla.

Oprócz wspomnianej trójki w Mistrzostwach Europy odbywających się na warszawskim Torwarze grał Miłosz Redzimski. Miłosz w eliminacjach pokazał się z bardzo dobrej strony wygrywając dwa z trzech pojedynków. Niestety gorszą różnicą setów nie wyszedł ze swojej grupy do turnieju głównego.

Kibiców Bogorii bardzo mógł cieszyć fakt, że po dłuższej przerwie mogli zobaczyć naszego kapitana Marka Badowskiego. Popularny Bany ostatnie gry meczowe, ze względu na poważny uraz biodra rozegrał jeszcze w poprzednim roku. W starciu z Andreasem Levenko nie było widać było u niego długiej przerwy w grze. Marek jak zawsze pokazał ogromną wolę walki i wiele dobrych akcji. W starciu z Austriakiem cały czas był na prowadzeniu (1:0, 2:1 i 3:2 w setach). Levenko zawsze jednak doprowadzał do wyrównania. Przy stanie 3:2 w setach tenisista Bogorii był o dwie piłki od zwycięstwa. Niestety w decydujących momentach to Austriak zagrał lepiej i zwyciężył w siedmiu setach.

Jeszcze bliżej pokonania Vladimira Sidorenki był Pavel Sirucek, który miał piłkę meczową. Czechowi grającemu od trzech sezonów w Bogorii również zabrakło szczęścia i poległ z Rosjaninem w takim samym stosunku jak Badowski. Jako jedyny swój pierwszy pojedynek wygrał Panagotis Gionis. Nasz defensor bardzo pewnie 4:1 w setach pokonał innego Rosjanina Leva Katsmana.

W drugiej grze rywalem Panosa był młody Szwed Truls Moregard, który w swoim dorobku ma m.in. medal Mistrzostw Świata Juniorów. Mecz młodości z doświadczeniem również miał bardzo dramatyczny przebieg. Jak przy innych meczach tenisistów Bogorii w tym turnieju o zwycięstwie miał zadecydować siódmy set. Panos świetnie go rozpoczął, gdyż prowadził w nim już 9:5. Kolejne sześć piłek padło łupem Moregarda, który zwyciężył całą grę 4:3 w setach.