Dartom Bogoria jest niesamowicie utytułowanym klubem, po raz 8 zdobył złoto, a łącznie wywalczył już 16 medali w Lotto Superlidze (Drużynowe Mistrzostwa Polski). – To był jeden z najtrudniej zdobytych tytułów – mówi Tomasz Redzimski, trener Dartomu Bogorii po zwycięstwie z Lotto Polski Cukier Gwiazdą Bydgoszcz 3:1 w finale.
– W 2010 roku walczyliśmy w finale play-off z zespołem z Lęborka do dwóch zwycięstw. Przy stanie 1-1 trzeci mecz odbywał się w Grodzisku Mazowieckim, a my przegrywaliśmy 0:2. Co więcej, Xu Wenliang w swoim pojedynku przegrywał 0:1 i 7-9, a grało się do dwóch wygranych setów. Więc mogliśmy zakończyć decydujące spotkanie 0:3. A tymczasem zwyciężyliśmy i zdobyliśmy złoto. Teraz znów było bardzo ciężko, Marek Badowski uległ Arturowi Greli 0:3, zaś Sun Shiyu przegrywał z Viacheslavem Burovem 0:1 i 4-8. Gdyby zrobiło się 0:2 w całym finale, byłoby już bardzo, bardzo ciężko – powiedział trener Tomek dla oficjalnej strony Polskiego Związku Tenisa Stołowego.
W finale wystawił do gry Marka Badowskiego, Sun Shiyu i Pavla Sirucka, a zabrakło kontuzjowanych Panagiotisa Gionisa i Miłosza Redzimskiego. Obaj byli na ławce rezerwowych, ale nie było szans na ich grę.
– Zawodnicy bydgoskiego klubu przeciętnie grają przeciwko obrońcom takim jak Panos Gionis. Z nim w składzie bylibyśmy wyraźnym faworytem. Niestety, Panos nie mógł wystąpić, a będąc na ławce nie ukrywał, że tracił wiarę w sukces, po tym jak przegrał Marek i nie szło Sun Shiyu. Bardzo przeżywał to, co się działo na stole, czuł się winny, że nie pomaga drużynie. Oczywiście wybiłem mu to z głowy, bo przecież dzięki Panosowi znaleźliśmy się w finale. Grek nie przegrał ani jednego pojedynku w tym sezonie – dodał szkoleniowiec Bogorii.
Pod nieobecność Gionisa, na pozycji nr 1 zagrał Marek Badowski. Przegrał z Arturem Grelą 0:3. – Artur bardzo dobrze grał blokiem i w kontrataku. Dwie tak zagrane akcje w pierwszym secie trochę zdeprymowały Marka. Musimy udoskonalić jakość ataku, tzn. oczekiwałbym wtedy gry z jeszcze większą agresją, z dodaniem szybkości i siły oraz zmienności upadku piłki po ataku. Marek zaczął się zaś wahać, co ułatwiło zadanie Greli. Ostatecznie Artur wygrał w dobrym stylu. Muszę przyznać, że cieszy mnie jak rozwija się ten zawodnik, że jest kolejnym wartościowym graczem w naszej krajowej czołówce i zwiększa konkurencję – ocenił Tomasz Redzimski.
Na pochwały zasłużyli odchodzący z Dartomu Bogorii Sun Shiyu i Pavel Sirucek. Po nich zwycięstwo na wagę złotego krążka odniósł także Marek Badowski.
– Sun Shiyu szykował się długo do meczu z Viacheslavem Burovem. Zależało nam, aby Sun wykorzystał słabą pracę nóg Burova. Kiedy gra się jemu w jedno miejsce i na rakietkę, to potrafi wykorzystać, gdyż ma bardzo dobre czucie piłki i jest inteligentnym zawodnikiem. Ale kiedy dostaje piłki w różne miejsca stołu, zmienny serwis, np. na zmianę szybki i krótki, wówczas idzie mu gorzej. Od połowy 2 seta Sun zaczął grać lepiej taktycznie, od momentu zdobycia dwóch punktów bezpośrednio po szybkim serwie. I już do końca zmieniał serwis, jego długość, atakował i blokował szeroko do forhendu rywala, był bardzo konsekwentny i wygrał, choć mógł przegrać 0:3 – tłumaczył trener aktualnych Mistrzów Polski.
Świetnie zagrał Pavel Sirucek, który pokonał objawienie sezonu Vladislava Ursu 3:0. – Od pierwszej do ostatniej piłki Pavel wykorzystywał swoje najsilniejsze strony i jednocześnie niedoskonałości w grze Ursu, np. w sposobie serwowania. Sirucek backhandem odbierał, przebijał i atakował, potrafił ułożyć grę pod swój styl. A Ursu był pod presją, w defensywie, a on nie lubi się bronić. Miał problem z kontratakiem po flipach i topspinach rotacyjnych Pavla. Nasz zawodnik pokazał świetną jakość, wywierał presję i zasłużenie wygrał – dodał Tomasz Redzimski.
W decydującym pojedynku Badowski ograł Burova 2:0, a trener komentował: – Takie sytuacje jak 1:0 i 10-5 nazywamy krytycznymi. Burov nie miał nic do stracenia, zaczął ryzykować i trafiać bardzo trudne piłki. Wiedział, że jak trafi to jest w grze, a jak przestrzeli to i tak właściwie się nie dzieje, bo był już na przegranej pozycji. Marek grał dobrze, ale żeby w grze na przewagi wywalczyć dwa punkty z rzędu musiał wejść na jeszcze wyższy poziom i zagrać swoje najlepsze akcje tego dnia. I mimo wszystko dostawał znakomite „odpowiedzi” od rywala. Ale w końcu się doczekał i jego atak bekhendem dał nam mistrzostwo.
Źródło: PZTS.pl