"Jedziemy do Jarosławia z dużą motywacją wygranej, ale jeśli przegramy, to nic się nie stanie" – mówi Daniel Górak przed środowym hitem superligi z Kolpingiem Frac.
Reprezentacja Polski w drużynowych mistrzostwach świata w Tokio zajęła dziewiąte miejsce. Pozostał niedosyt, bo było blisko do ósemki, czy plan został wykonany?
Daniel Górak: Jesteśmy zadowoleni z tego miejsca. Patrząc na budżety drużyn z pierwszej "12" czy nawet "16", to jest to duży sukces. Myśleliśmy, by awansować jeszcze dalej, ale na drodze stanęli nam Portugalczycy. W przekroju całego turnieju, który był świetnie zorganizowany i wszystko było zapięte na ostatni guzik, bardzo ważne było zwycięstwo w pierwszym spotkaniu z Rosją. Trzeba docenić, że pokonaliśmy w grupie wyżej notowane reprezentacje.
Indywidualnie w całych mistrzostwach zanotowałeś bilans 5-3. Który pojedynek był najlepszy?
– Myślę, że najlepiej zagrałem z Fan Zhendongiem, mimo że przegrałem 2:3. Prowadziłem 2:0, ale Chińczycy nawet wtedy cały czas grają swój tenis i robią to jeszcze lepiej. Pewnie dlatego on jest trzeci w rankingu, a ja 73… Wyniosłem z tej gry dużą wiedzę, co należy poprawiać. Patrząc na wszystkie wyniki, to udowodniłem, że mogę wygrywać z zawodnikami wyżej klasyfikowanymi w rankingu. Miałem też komfort taki, że w ważnych momentach podchodziłem do stołu, gdy prowadziliśmy 2:1, a nie przegrywaliśmy 1:2.
Jak oceniasz swoją aktualną dyspozycję?
– Wyniki z Tokio pokazały, że jest dobra. Mieliśmy kilka dni na odpoczynek i oczyszczenie głowy. Sama podróż z Japonii do Polski trwała ponad 30 godzin, a już 7 maja mieliśmy pierwszy trening. Teraz skierowany jestem na cel w superlidze.
W środę mecz o pierwsze miejsce w superlidze z Jarosławiem. Jak ważne dla klubu jest zwycięstwo w sezonie zasadniczym?
– Jedziemy do Jarosławia z dużą motywacją wygranej, ale jeśli przegramy, to nic się nie stanie. Atut większej liczby gier we własnej hali w play-off jest korzystny, ale nic za wszelką cenę.