Górak: Chińczyków można pokonać

"Mogłem ugryźć Wang Hao, ale zabrakło chłodniejszej głowy" – powiedział po Swedish Open Daniel Górak, który minimalnie przegrał z chińską legendą 3:4.

Mimo porażki z Wangiem Hao, w Swedish Open pokazałeś bardzo dobrą grę. Jakie wrażenia z turnieju?
Daniel Górak: Cieszę się, że wytrzymałem eliminacyjny pojedynek z Mattiasem Oversjo. Prowadziłem w nim cały czas, ale nie potrafiłem tego przypieczętować. Ostatecznie jednak wygrałem i pomyślałem sobie przed losowaniem, że jeśli trafię na Chińczyka, to będzie to Wang Hao. I tak się stało.

Miło było patrzeć na twoją grę z Wangiem
– Do walki przystąpiłem z dużą wiarą, która umacniała się od początku gry, gdy widziałem, że rywal jest jakiś zaspany. Grałem odważnie, co przynosiło efekty. Przede wszystkim jestem zadowolony z tego, że realizowałem taktykę. Nie gram na co dzień z takimi rywalami, a grałem z nim jak równy z równym, postawiłem mu się. Mam wrażenie, że Chińczycy chyba się mnie boją.

Czułeś, że tym razem można ugryźć Wang Hao?
– Tak, tym bardziej, że w drużynowych mistrzostwach świata stoczyłem z nim zaciętą walkę. Miałem dwie piłki setowe na 2:2. Lubię z nim grać, jego styl w zasadzie nie robi mi dużej szkody. Teraz zabrakło mi chłodniejszej głowy, ale z takim rywalem ciągle trzeba ryzykować, a nie bawić się w jakieś przebicia. Chińczycy, gdy już odskoczą od rywala, są nie do dogonienia. Ale gdy występuje bliski kontakt punktowy, wszystko jest otwarte.

Kilka razy w meczu popisałeś się seriami punktowymi. Wydaje się, że w grze z Chińczykiem taka sytuacja jest niemożliwa
– To mnie bardzo cieszy, że byłem w stanie tak zagrać. Ale moim celem jest to, by tak grać przez cały pojedynek, a nie tylko w jego części. Ostatecznie przecież całą grę przegrałem.

Mimo porażki podbudowałeś się tą grą czy raczej podłamałeś, bo wygrana była tak blisko?
– Raczej to pierwsze. Naprawdę cieszę się, że realizowałem swoją taktykę i choć zdarzały się błędy, to grałem dobrze technicznie. Chińczycy też są ludźmi i trzeba wierzyć, że można z nimi wygrać. Ja podchodzę do gry z nimi, jak z każdym innym przeciwnikiem.

Jak się czujesz fizycznie?
– Ostatnio było sporo gry i podroży, ale dobrze. Już się regeneruję, by od poniedziałku solidnie szykować się do meczu z Białymstokiem i przede wszystkim z Borussią.

Mecz z Niemcami w Lidze Mistrzów to na tym etapie najważniejsze starcie sezonu?
– W Lidze Mistrzów każdy mecz jest ważny, ale wiadomo, że do tego trzeba być przygotowanym wyjątkowo. Zwycięstwo pozwoliłoby nam spokojniej grać z Wels i Hennebont.

Jak zagrać w piątek, by zwyciężyć?
– Chcemy rewanżu za wrześniową porażkę na wyjeździe. Potrzebujemy grać bardziej odważnie i zdecydowanie, trzeba wykorzystać ich słabe strony i przewagę własnej hali oraz kibiców. Pamiętajmy też, że już z nimi wygrywaliśmy – i u siebie, i w Niemczech.

W tym momencie awans do ćwierćfinału jest realny?
– Po dwóch meczach byliśmy na ostatnim miejscu. Wygraliśmy z Hennebont i jesteśmy drudzy. Znowu wszystko zależy od nas. Jeśli zagramy wyrównanie, to ćwierćfinał jest w naszym zasięgu.