Bogoria w sezonie 2016/2017 zdobyła szósty tytuł Drużynowego Mistrza Polski, jednak jak przyznał sam trener Tomasz Redzimski Mistrzostwo to było ciężej wywalczyć niż te poprzednie. Postanowiliśmy przyjrzeć się bliżej całemu sezonowi naszej drużyny i krótko go podsumować.
Runda zasadnicza Lotto Superligi, czyli mieszanka nastrojów
Bogoria wzmocniona w nowym sezonie Panagiotisem Gionisem, Masakim Yosidą, Gao Ningiem i Chanem Kazuhiro po poprzednim nieudanym sezonie Lotto Superligi ( pierwszym bez medalu) świetnie otworzyła rozgrywki ligowe. W pierwszych dziewięciu spotkaniach Bogoria odniosła siedem zwycięstw, w tym niezwykle prestiżowe z AZS Unią Gdańsk na wyjeździe. 2016 rok Bogoria żegnała na pozycji lidera Lotto Superligi, z apetytami by na tej pozycji przystąpić do fazy play-off.
Niestety początek roku nie był już dla naszej drużyny taki udany. W pięciu kolejkach nowego roku przytrafiły się porażki z niżej notowanymi rywalami z Rzeszowa, Lęborka i Jarosławia. Były to zatem drużyny, które w Lotto Superlidze walczyły o utrzymanie, co mogło lekko niepokoić kibiców Bogorii. Po części problemy były spowodowane tym, że nie zawsze mogliśmy liczyć na naszych Azjatyckich zawodników. W tym samym okresie lekkiej kontuzji uda nabawił się Panos i również nie mógł wesprzeć naszej drużyny w kilku spotkaniach. Jak się później okazało, przerwa w startach rzutowała pozytywnie na jego grę w najważniejszych spotkaniach sezonu.
Druga część sezonu zasadniczego również nie zawsze przebiegała po naszej myśli. Jednak w tym samym czasie dochodziło do porażek drużyn z dołu tabeli z tymi walczącymi o upragnioną „czwórkę” po fazie zasadniczej dającej awans do walki o medale. To tylko pokazało jak wyrównaną i ciekawą była w tym sezonie Lotto Superliga. Mimo wszystko fazę zasadniczą kończyliśmy na trzecim miejscu z bilansem ligowym: 15 zwycięstw i 7 porażek. Na uwagę zasługuje również bardzo dobry indywidualny bilans dwóch naszych zawodników, Gionisa i Góraka. Daniel w indywidualnym rankingu Lotto Superligi zajął szóste miejsce z bilansem 20 zwycięstw i 10 porażek. Jeszcze wyższe miejsce zajął Panos, który był czwarty z bilansem 19 zwycięstw i 8 porażek. Trzecie miejsce w rundzie zasadniczej sprawiło, że w półfinale fazy play-off Lotto Superligi mieliśmy się mierzyć z Dekorglassem Działdowo.
Piorunujące Play-Offy
Zdecydowanie wszyscy kibice tenisa stołowego w Grodzisku Mazowieckim najmilej będą wspominać mecze fazy play-off. Przed pierwszym spotkaniem z Dekorglassem było wiadomo, że trener Redzimski nie będzie mógł skorzystać w jednym z najważniejszych spotkań sezonu z żadnego z Azjatów, którzy nie dostali zgody od swojej federacji na przyjazd do Polski. Ich decyzja była podyktowana przygotowaniami do zbliżających się wówczas Mistrzostw Świata w Dusseldorfie. Mimo to Panos i Daniel byli niezwykle zmobilizowani by dać chociaż sobie szansę przed rewanżem w Działdowie na zwycięstwo w dwumeczu. Mało który z fachowców dawała naszej drużynie szansę w okrojonym składzie. A jednak Bogoria sprawiła jedną z największych niespodzianek sezonu pokonując Dekorglass u siebie 3:1. Bohaterem naszej drużyny okazał być się Gionis, który zdobył dwa punkty, pokonując przy tym 7 rakietę świata i późniejszego medalistę wspomnianych Mistrzostw Świata Wong Chung Tinga. Swoje ważne zwycięstwo dołożył jeszcze Daniel Górak, nad Patrykiem Chojnowskim i Bogoria mogła udawać się do Działdowa z dużymi szansami na awans do Lotto Superligi.
W drugim spotkaniu blisko dwa tygodnie później zespół Bogorii wzmocnił Gao Ning… i Bogoria ponownie zwyciężyła 3:2. Ważną grę z Chojnowskim znowu wygrał Panos, a punkt dający naszemu zespołowi awans do wielkiego finału Lotto Superligi zdobył wspomniany Gao. Tym samym po roku przerwy Bogoria wracała do finału Superligi, w którym miała zmierzyć się z aktualnym Mistrzem Polski AZS Unią Gdańsk (wcześniej Unia Olimpia Grudziądz).
Przed finałem szanse obydwu drużyn były oceniane 50 na 50, tym bardziej, że o Drużynowym Mistrzostwie Polski miał zadecydować jeden mecz, który został rozegrany w Kobyłce. Tuż przed rozpoczęciem meczu, naszych zawodników doszła informacja, że z poważną kontuzją zmaga się ważny zawodnik Unii Patryk Zatówka, co dawało naszej drużynie pewnego rodzaju handicap. Niezwykle ważne zwycięstwo w grze otwarcia z Yang Wangiem odniósł Gao Ning. Singapurczyk przegrywał już 0:2 w setach był wstanie odwrócić losy spotkania i wygrać 3:2. Rehabilitując się chyba całkowicie za nieudane gry w europejskich pucharach. Później dzieła zniszczenia dopełnił Panos, który w play-offach był nie do zatrzymania, pokonując tym razem Kaia Konishiego 3:1. Aż przykro się robi, że Grek w następnym sezonie nie będzie reprezentował już barw Bogorii. Do ostatniego pojedynku przy stanie 2:0 dla nas wyszedł Daniel Górak ze wspomnianym Zatówką, jednak kontuzja Patryka całkowicie umożliwiła mu grę i po pierwszym secie zdecydował się on poddać pojedynek, dając tym samym Bogorii szósty tytuł Drużynowego Mistrza Polski.
Tylko Ligi Mistrzów żal
Wielkie wzmocnienia Bogorii już na początku sezonu dały o sobie znać. Świetnie rozpoczęliśmy rozgrywki Lotto Superligi wygrywając bardzo przekonująco pierwsze trzy spotkania. Również w Lidze Mistrzów, dosyć pewnie pokonaliśmy 3:0 TTC Ostrava 2016. Niestety później nie wszystkie spotkania rozgrywane były po naszej myśli. Rozpoczęło się od porażki w lidze z Dojlidami Białystok 1:3 oraz dwóch w Lidze Mistrzów z FC Saarbrucken TT oraz G.V Hennebont. W spotkaniu z Francuzami nie wystąpił nasz lider Panagiotis Gionis, który borykał się z kontuzją mięśnia dwugłowego.
Gdy wydawało się, że bardzo zmniejszyły się szansę Bogorii na awans do ćwierćfinału Ligi Mistrzów, nagle wróciła nadzieja. Po ponownym zwycięstwie na wyjeździe z Czechami oraz zaskakującej wygranej w Saarbrucken w osłabionym składzie, Bogoria wróciła do gry o drugie miejsce w tabeli grupy C. O wszystkim miał zadecydować bezpośredni mecz z Hennebont. Mimo świetnej frekwencji i dopingowi grodziskiej publiczności nie udało nam się zwyciężyć w tym spotkaniu. Zawiódł Gao Ning, który przegrał obydwa pojedynki i mimo świetnej postawy Panosa Gionisa Bogoria przegrała ostatecznie 2:3. Na pocieszenie została walka w Pucharze ETTU. Naszym rywalem w ćwierćfinale była dobrze znana francuska ekipa Stella Sport La Romagne.
Niestety również w pierwszym pojedynku w La Romagne musieliśmy radzić sobie po raz kolejny bez naszych Azjatyckich armat. W dużej mierze przyczyniło się to do naszej porażki na wyjeździe 0:3, w której wygraliśmy zaledwie dwa sety. Przekreślało to tym samym praktycznie nasze szansę na pokonaniu Francuzów w dwumeczu. W meczu o honor polegliśmy również we własnej hali 2:3 i pożegnaliśmy się z Europą w tym sezonie z dużym niedosytem. Na pocieszenie zostaje jedynie fakt, że ekipa z La Romagne wygrała rozgrywki Pucharu ETTU. Liczymy, że w zbliżającym się po wakacjach sezonie 2017/2018 uda nam się bardziej zawojować europejskie puchary.