Ponad 700 kibiców oglądało niesamowite widowisko w hali sportowej przy ulicy Westfala 3a. W pierwszym ćwierćfinałowym meczu Ligi Mistrzów Bogoria przegrała 1:3 z obrońcą tytułu Borussią Dusseldorf.
Od wielu tygodni wszyscy kibice zacierali ręce na spotkanie z najbardziej utytułowaną drużyną europejską. To właśnie w barwach Borussii występuje żywa legenda tenisa stołowego Timo Boll. Niemiec w swoim dorobku ma 17 tytułów Mistrza Europy w różnych konkurencjach, a niecały rok temu był jeszcze numerem 1 w rankingu ITTF. Mimo tego, że to goście byli faworytem tego starcia, to podopieczni trenera Tomasza Redzimskiego chcieli sprawić niespodziankę i pokonać renomowanego rywala. Tym bardziej, że mieli za sobą wypełnioną po brzegi grodziską halę sportową.
Cała rywalizacja doskonale rozpoczęła się dla drużyny Bogorii. Na pozycji numer jeden trener Redzimski zdecydował się postawić na Kaia Konishiego. Japończyk za przeciwnika miał aktualnego brązowego medalistę Mistrzostw Europy Kristiana Karlssona. Konishi nie dał najmniejszych szans swojemu przeciwnikowi, wygrywając po doskonałej grze 3:0 w setach. Po pierwszym wygranym pojedynku dla Bogorii, kibice którzy przyjechali z całej Polski wreszcie mieli okazję zobaczyć przy stole Timo Bolla. Jego przeciwnikiem był nasz Pavel Sirucek. Czech mimo ambitnej walki nie dał rady mocniej przeciwstawić się Bollowi i uległ mu również w stosunku 0:3 w setach.
Decydująca dla losów całej rywalizacji miała okazać się trzecia gra. Przy wyniku 1:1 Panagiotis Gionis, za przeciwnika miał młodego Szweda Antona Kallberga. Pierwsze dwa sety to zdecydowana przewaga Panosa. Przy prowadzeniu 2:0 w setach dla zawodnika Bogorii Kallberg zaczął grać jak w transie. Brązowy medalista ostatnich Mistrzostw Świata w drużynie atakował w bardzo trudne dla Gionisa miejsca, przeplatając swoje mocne ataki krótkimi przebiciami. Dobra gra i taktyka dała zawodnikowi Borussii wygraną 3:2 w setach. Tym samym po trzech grach zespół z Dusseldorfu prowadził 2:1. Zwycięstwo Borussii Dusseldorf przypieczętował nie kto inny jak Timo Boll. Niemiec nie dał praktycznie żadnych szans Konishiemu zwyciężając 3:0 w setach, dał dobrą zaliczkę swojej drużynie przed rewanżem. Rewanż odbędzie się 7 lutego o godzinie 19. Wszystkim kibicom jeszcze raz dziękujemy za rewelacyjny doping w ten czwartkowy wieczór.