Pierwsze drużyny ze zmiennym szczęściem w ekstraklasie

Drugi mecz u siebie i druga wygrana 3:1 męskiego zespołu Bogorii w LOTTO Superlidze. Podopieczni trenera Tomka Redzimskiego pokonali 3:1 z Morlinami Ostróda. Beniaminek niespodziewanie wysoko postawił poprzeczkę naszym gladiatorom. W Łomży pierwszej porażki w tym sezonie doznała nasza kobieca drużyna.

Przed początkiem spotkania z Morlinami nasi tenisiści wydawali się być zdecydowanymi faworytami. Bogoria jak w każdym sezonie walczy o najwyższe cele, zaś goście będą walczyć w tym sezonie o utrzymanie. Mecz przy Westfala był jednak dosyć wyrównany. Gospodarze przystąpili do meczu bez Miłosza Redzimskiego oraz cierpiącego na uraz barku Pavla Sirucka. Pod ich nieobecność szansę debiutu w LOTTO Superlidze przed grodziską publicznością otrzymał Michał Gawlas.

Przy głośnym dopingu grodziskiej publiczności grający uchwytem piórkowym Gawlas pokazał się ze świetnej strony. W trzecim pojedynku singlowym, pomimo początkowych problemów pokonał 3:1 w setach defensywnie grającego Kubę Kuźmicza. Michał w spotkaniu tym pokazał dużą cierpliwość w grze oraz dobre przygotowanie taktyczne. Jego zwycięstwo ponownie wyprowadziło Bogorię na prowadzenie w meczu z Morlinami. Wcześniej Panagiosi Gionis pewnie pokonał Kubę Kwapisia, zaś nasz kapitan Marek Badowski uległ świetnie dysponowanemu tego dnia Łukaszowi Sokołowskiemu. Wygraną Bogorii za trzy punkty przypieczętował Panos, który bez większych problemów zwyciężył Sokołowskiego 2:0 w setach. Mecz z Morlinami był przetarciem przed niedzielnym hitem LOTTO Superligi. O godzinie 16 w hicie LOTTO Superligi tenisiści trenera Redzimskiego podejmą u siebie Sokołów S.A. Jarosław.

Kolejnego zwycięstwa wyjazdowego nie udało się odnieść naszej kobiecej drużynie. Dziewczyny uległy na bardzo trudnym terenie w Łomży miejscowemu AZS PWSIP. Gospodynie wygrały 3:1, chociaż niewiele brakowało by z województwa podlaskiego nasze zawodniczki wrócił z choćby jednym punktem. Tenisistki Bogorii jako pierwsze wyszły na prowadzenie, po zwycięskim singlu Kasi Grzybowskiej-Franc z Ren Bingren. Później swoje gry przegrały Daria Kisel, Ola Falarz i Grzybowska-Franc.

W każdym z tych spotkań wiele setów kończyło się w końcówkach. Niestety dla drużyny Zbyszka Grześlaka, to gospodynie lepiej je rozgrywały co przesądziło o losach rywalizacji. Mimo porażki po trzech meczach dziewczyny mają na swoim koncie sześć punktów i znajdują się w tabeli na wysokiej pozycji.